Odeszła. Umarła.
"...pomyślałam sobie, że jak już nie ma miłości, jak odejdzie albo umrze, to człowiek nie ma już nic lepszego do zrobienia, niż tylko pić i pić i skończyć marnie, bo niby dlaczego nie. (...)dopóki się kocha, dopóki się za czymś w życiu biegnie, o kulach, albo po omacku, kuśtykając albo jakkolwiek, dopóki tak jest to jeszcze warto żyć, a jak już nic nie ma, to lepiej zgłupieć, zszarzeć, zmiąć się jak dziurawe palto, wyświechtać, żeby ludzie się krzywili, odsuwali, żeby została już tylko pogarda i tylko zniszczenie,żeby przekreślić całego siebie"
"Moiry"
mówisz, że zrobiłam się sarkastyczna. To nie sarkazm, to serce skute lodem. Od kiedy udajemy, jak nam fajnie, gdy jesteśmy tylko przyjaciółmi, nie umiem oddychać swobodnie. Siłuję się z wolą... Mogę Ci to wykrzyczeć. Nie. nie potrafię...